Tak ogólne pytanie jest bez sensu. Nikt nie wie co rozumiesz przez życie. Nie wszystko w życiu jest trudne, a Twoje pytanie zakłada, że jest inaczej. Szukasz tylko potwierdzenia, że jest tak, jak zakładasz. Pytanie to też nie ma służyć żadnej zmianie. Bo życie to zbyt ogólne pojęcie, jak zmienić życie? Trzeba mówić o konkretach.
Poszukiwanie sensu życia jest jednym z podstawowych wyzwań stojących przed człowiekiem. Nikt nie chce myśleć o swoich codziennych czynnościach, że są lub były bez sensu, tym bardziej zatem nie chcielibyśmy, aby bez sensu była ich suma, czyli nasze barwne i unikalne życie. Perspektywa bezsensowności skutecznie zniechęca nas do odchudzania się za pomocą czekoladek lub do wypatrywania piranii w przydomowej kałuży. Sformułowanie „moje życie nie ma sensu” wkładane jest w usta aktorów w najbardziej dramatycznych momentach scenariusza, aby oddać powagę sytuacji i oznajmić, że bohater dotarł do emocjonalnej ściany, poza którą nie ma już nic oprócz samobójstwa lub psychicznej wegetacji na obrzeżach depresji. Ale skoro takie życie nie ma sensu, to czy jakiekolwiek ma? Teizm i ateizm w wyścigu po sensowność Teizm w wydaniu chrześcijańskim zawsze odpowiada – tak, życie ma sens! Ma wpisane w siebie znaczenie, nie jest bowiem niezaplanowanym produktem ewolucji błąkającej się po wszechświecie materii, lecz efektem twórczej pracy boskiego umysłu. Każda cząstka elementarna wszechświata ma swoje szczególne miejsce w Bożym Planie, a tym bardziej takie miejsce posiada człowiek – korona stworzenia. Doskonale ujął tę zasadę apostoł Paweł w słynnych słowach – „czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą1”. Chwała Boża jest bowiem ostatecznym kontekstem, celem i źródłem spełnienia każdego ludzkiego życia – widzenie jej, uczestniczenie w niej, podziwianie jej i radowanie się nią. Współczesny ateizm nie chce być gorszy. Nie chce strzelać sobie w stopę złą nowiną o braku sensu ludzkiego życia, ani też machać przed oczami teistów dymiącym pistoletem żelaznej logiki. Słynny ateista Sam Harris, w artykule dotyczącym 10 mitów na temat ateizmu, grzmi z pełnym przekonaniem, że ateiści nijak nie uważają, aby życie pozbawione było sensu. Jak zaznacza: „ateiści najczęściej są całkiem pewni, że życie jest drogocenne. Życie jest nasycane sensem poprzez przeżywanie go prawdziwie i w pełni. Nasze relacje z tymi, których kochamy, są już teraz pełne sensu; nie muszą trwać wiecznie, by go uzyskać. Ateiści mają skłonność do uznawania tej obawy o bezsensowność za… cóż … bezsensowną2.” Andrzej Koraszkowski dodaje z kolei w artykule pt. „Ateista i sens życia”, że: „ateista znajduje sobie cele, które nadają jego życiu sens3.” Podobnie twierdzą autorzy książki „50 mitów o ateizmie”: „musimy (…) – to fakt – sami znaleźć sobie sens życia i sami zadbać o to, by wieść życie spełnione, bowiem nie gwarantuje nam tego żadna wiara ani religia4.” W innym miejscu dodają: „To od nas zależy, jak żyjemy i czy nasze życie ma wartość dla nas samych. I to właśnie samoukierunkowanie nadaje życiu sens5.” Tak postawione tezy nakazują myśleć, że chrześcijaństwo nie posiada egzystencjalnej przewagi nad ateizmem, bowiem nie potrzebujemy Boga, aby uznać życie za sensowne. Ateista sam znajduje sobie cele, które nadają życiu sens – może odnaleźć go zatem w zdobywaniu kolejnych biurek w korporacji, opiekowaniu się niemowlakiem lub ratowaniu zagrożonych wyginięciem antylop. Czy ateistyczny pogląd na sens życia jest sensowny? Zapewne nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, jeśli przyznam w tym miejscu, że ateistyczny pogląd na sens życia wydaje mi się całkowicie pozbawiony sensu. Sens nie jest bowiem czymś, co tworzymy – jest czymś, co odczytujemy. Nie jest kreacją naszego wewnętrznego świata; istnieje zawsze poza nami i tylko poza nami może zostać odnaleziony. Oczywiście, poprzez sensowne życie nie mam na myśli po prostu życia pozbawionego nudy. Ktoś może spędzić całe życie ekscytując się liczeniem ziarenek piasku na pobliskiej plaży, w żaden sposób nie przesądza to jednak o sensowności takiego działania. Wyrażenie „sens życia” rozpatrywać należy w kategoriach uniwersalnego znaczenia życia, jego racji i celowości, bowiem – jak poniżej będę starał się wykazać – tylko takie ujęcie sensu ma jakikolwiek… sens. Zdając sobie sprawę z semantycznych trudności związanych z wieloznacznością słowa sens, warto przywołać słownikową definicję najbliższą wyrażeniu „sens życia”. Słownik języka polskiego definiuje sens jako właściwe znaczenie czegoś, a powszechna intuicja tę definicję zatwierdza. Sens życia musi dotyczyć zatem jego właściwego znaczenia, a nie każdego znaczenia jakie komukolwiek przyjdzie na myśl. To dlatego dzieciaki w podstawówce uczą się alfabetu. Gdyby każdy uczeń w porywie wyemancypowanego indywidualizmu nadawał własny sens poszczególnym literom, czytając Mickiewicza na własny sposób, to Oda do młodości nie zyskałaby nagle kilkudziesięciu nowych sensów; wręcz przeciwnie – straciłaby jakikolwiek sens. A czy nie to właśnie proponuje nam ateizm, postulując dowolność w nadawaniu sobie własnego sensu życia? Czy nie mówi czegoś w rodzaju: „weź książkę napisaną w obcym języku i po prostu zadecyduj o czym ona mówi”? Wszystkich oburzonych tym porównaniem, wskazujących, że książka ma autora, a świat nie, ośmielam się zapytać – dlaczego zatem używać słowa „sens” w odniesieniu do niezamierzonego i przypadkowego w gruncie rzeczy fenomenu jakim jest życie? Czy wysyła się grupę uznanych lingwistów, aby odczytała sens znaków wyrzeźbionych przez wodę w Wielkim Kanionie Kolorado? Ateizm przypomina pewnego siebie pracownika muzeum we Florencji, który zapytany przez turystę obserwującego „Dawida” Michała Anioła o tożsamość tego wyrzeźbionego siłacza, odpowiada bez wahania: „proszę pana, to nie tak; pan sam musi zadecydować, kim on był – był właśnie tym, kim pan zdecyduje, że był.” Cóż, drodzy ateiści, nie mam ochoty decydować kogo „uwiecznił” Michał Anioł w swojej rzeźbie, gdyż wiem, że byłoby to… bez sensu. Równie dobrze mógłbym uznać wyrzeźbionego mężczyznę za Mojżesza lub Małysza, a mój sąsiad za Napoleona lub Lewandowskiego – nie ma to żadnego znaczenia, skoro każdy z nas nie ma nawet pół argumentu na potwierdzenie swojej tezy. Tak samo dobrze wiem, że czymś nierozsądnym i bezrefleksyjnym jest redukowanie sensu swojego życia do rozmiarów własnej decyzji, pozbawionej jakiegokolwiek uniwersalnego punktu odniesienia. Dla mnie bowiem sensem życia może być ratowanie nienarodzonych dzieci, a dla aborcjonisty – propagowanie „wolności wyboru”. Któż rozsądzi między naszymi sensami? A jeśli nie ma we wszechświecie żadnego uniwersalnego kryterium oceny sensowności sensów, czy jednoczesne funkcjonowanie dwóch przeciwnych sobie sensów ma ostatecznie jakikolwiek sens? Czy amerykański pisarz William Wharton nie miał racji, gdy stwierdził, że „nie ma ta­kiej ab­surdal­nej rzeczy, której by człowiek nie zro­bił, próbując na­dać życiu ja­kiś sens”? A skoro tak, czy te wszystkie absurdalne pomysły powinniśmy z pełną powagą uznać za równie… sensowne? Nawet jeśli każdy ateista znajduje sobie cele, które nadają – w pewnym wąskim znaczeniu – sens jego życiu, to nijak nie mówi nam to o sensowności życia jako takiego. Marcin może starać się wyhodować chomika, który wygra konkurs piękności; Marta może walczyć o wolność dla wszystkich hodowanych chomików; Robert może marzyć o pokonaniu na rynku konkurencyjnej firmy Tomka, a Tomek o pokonaniu firmy Roberta. Wszystkie te cele mogą tworzyć chwilowe wrażenie życia sensownego, ukierunkowanego i mającego znaczenie, niemniej jednak wciąż nie mówi nam to nic o znaczeniu życia jako takiego. Wyobraźmy sobie mecz, w którym każdy z piłkarzy nadaje inny sens własnym działaniom – „ósemka” wierzy, że mecz wygrywa się strzelając do własnej bramki, a „dziewiątka”, że do bramki przeciwnika. „Trójka” za sensowne uznaje wykopywanie piłki w trybuny, a „piątka” celowanie nią w trenera. „Czwórka” wierzy, że chodzi o jak najdłuższe posiadanie piłki, a „jedynka”, że o jak najszybsze się jej pozbycie. Każdy uznaje swoje przekonanie za optymalne i każdy działa w ramach tego przekonania w sposób racjonalny i sensowny, dążąc do osiągnięcia zamierzonego efektu. Nawet jeśli nie jestem w stanie ustalić kto tutaj ma rację, jedno mogę stwierdzić na pewno – ten konkretny mecz nie ma żadnego sensu! Sam Harris i (bez)sens życia Dosyć zabawnie wygląda w tym kontekście ucieczka Sama Harrisa w quasi-religijny język, kiedy oznajmia, że „życie jest nasycane sensem poprzez przeżywanie go prawdziwie i w pełni”. Być może przeoczyłem jakiś malutki przypis, niemniej jednak nie zauważyłem, aby przywołany ateista spróbował doprecyzować chociażby jedno z tych niezwykle pojemnych pojęć. Czy aby nie mamy tutaj do czynienia z klasycznym błędem ignotum per ignotum (nieznane przez nieznane), gdy mgliste pojęcie sensu wyjaśniane jest za pomocą co najmniej równie mglistych pojęć? Dla większości ludzi poszukiwanie sensu życia jest właśnie niczym innym niż poszukiwaniem klucza do przeżywania życia „prawdziwie i w pełni”. Sam Harris równie dobrze mógłby powiedzieć zatem – „życie jest nasycane sensem poprzez przeżywanie go z sensem”. Chyba, że się mylę? Jeśli tak, będę wdzięczny za skierowanie mnie do uniwersalnej, albo przynajmniej powszechnej (dobrze, może być też uznawanej przez większość ateistów lub przynajmniej istotną ich część), definicji „prawdziwego” przeżywania życia. Swoją drogą, gdy dwóch ateistów posiada dwie sprzeczne definicje „prawdziwego” przeżywania życia, którą z nich uznaje się za… prawdziwą? Oczywiście nie posądzam Sama Harrisa o to, że wyjaśnienie ulokował w następnym zdaniu przywołanej wypowiedzi („nasze relacje z tymi, których kochamy, są już teraz pełne sensu”), gdyż z pewnością nie chciał stwierdzić, że życie osób samotnych, porzuconych przez rodziny lub zdradzonych przez małżonków definitywnie pozbawione jest sensu. Zmierzając do puenty, współcześni ateiści nie chcą przyznać tego, co oczywiste – jeśli Bóg nie istnieje, to życie nie ma sensu i nie ma żadnej racji istnienia. Możemy mieć własne cele i własne preferencje, możemy znajdować większą przyjemność w powtarzaniu raczej tych czynności niż tamtych, nie możemy posiadać jednak własnych sensów. Doskonale rozumiał konsekwencję swojego ateizmu Jean-Paul Sartre, gdy stwierdził: „wszyscy jesteśmy tutaj, aby jeść i pić dla zachowania naszego drogocennego istnienia, a nie ma nic, nic, żadnej racji istnienia”. Oto czym jest konsekwentny, bezkompromisowy ateizm, pozbawiony skłonności do zmiękczania naturalnie ostrych krawędzi. Jest złą i przerażającą nowiną o względności wszelkich prawd i ostatecznym braku sensu. O świecie, który jest – jak ujął to ateista Bertrand Russell – ponurym i nieczułym miejscem. Sens życia istnieje razem z Bogiem lub razem z Bogiem umiera Przyznajmy więc, jeśli Bóg umarł – jak chce Fryderyk Nietzsche – to wraz z nim pogrzebaliśmy pod ziemią uniwersalny sens życia i jego znaczenie. Porzućmy raz na zawsze mylne przekonanie, że można być konsekwentnym ateistą i widzieć w życiu sens. Jeśli już – posiłkując się wcześniejszą ilustracją – można wierzyć w sensowność wykopywania piłki w trybuny lub wstrzeliwania jej do bramki, ale już nie w sensowność rozgrywanego meczu. Konsekwentny ateizm winien prowadzić do egzystencjalnej rozpaczy, rozumiejącej głębokość nicości, która otwiera się pod umysłem odrzucającym Boga. Przyznajmy za Sartre, że jeśli Boga nie ma, to nie ma też żadnej racji istnienia. Lepsza gorzka prawda niż niespójne przekonanie, że ateizm jest równowartościowym poglądem egzystencjalnym, oferującym jakikolwiek atrakcyjny pogląd na sensowność życia. Na szczęście – stojąc na mocnym fundamencie chrześcijańskiego nauczania – nie musimy poddawać się tym ponurym myślom, ani też szukać pocieszenia w hałaśliwym konsumowaniu uciekających chwil. Zamiast tego, możemy wierzyć w spójne i dobrze uzasadnione twierdzenie, że życie nie jest przypadkową zbieraniną znaczków, które każdy interpretować może na swój sposób, ale raczej sensowną opowieścią stworzoną dla Bożej Chwały. Opowieścią wymagającą, zawierającą niekiedy trudne do zrozumienia fragmenty, ale jednocześnie opowieścią przetłumaczoną przez Ewangelię na zrozumiały dla nas język. Tak, Jezus Chrystus jest kluczem, który idealnie pasuje do zamkniętych przez wieki znaczeń i sensów. Zamiast tworzyć więc własny sens życia, grzęznąc w ulotnych wrażeniach i pozornych prawdach, odważmy się poszukać go tam, gdzie naprawdę daje się odnaleźć – w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Przypisy: Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Nowy Przekład z języków hebrajskiego i greckiego opracowany przez Komisję Przekładu Pisma Świętego. Stary Testament, 1 Kor 10:31. Towarzystwo Biblijne w Polsce. Warszawa online: A. Koraszewski, Ateista i sens życia, [online], [dostęp: 16 grudnia 2020], Dostępny w internecie: . Blackford et al., 50 mitów o ateizmie. New York: Wydawnictwo CiS, Stare Groszki
Podcast BEZ SENSU podcast on demand - Cześć, tu Marysia Krasowska, a.k.a. Victoria Capriciosa, mistrzyni świata w byciu mistrzynią. Jeśli chcesz zdobywać wiedzę, otworzyć umysł, albo posłuchać czegoś rozwijającego, wybierz inny podcast.
konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Właściwie to od początku coś było ze mną nie tak tylko wtedy myślałam że to dlatego, że jestem mała, dorośli tak nie mają i jak dorosnę to będę taka jak inni… z zazdrością patrzyłam ja moi rówieśnicy się bawią a ja zawsze stałam z boku bo nie potrafiłam nic fajnego powiedzieć, ani w ogóle nic powiedzieć i nikt mnie za bardzo nie chciał w swoim towarzystwie no bo po co komu taki milczący krasnal (zawsze miałam niedobór wzrostu). Ale z niczego nie wyrosłam. W każdej nowej szkole miałam problem z nawiązaniem kontaktów i zwykle zostawałam outsiderem. Nic dziwnego – zawsze tylko milcza lam i potrafiłam śmiać się, kiedy inni powiedzieli cos fajnego, sama nic nie potrafiłam z siebie wydusić… Nie potrafiłam, nie to ze miałam tysiące fajnych pomysłów ale się wstydziłam, po prostu miałam pustkę w głowie, jak wtedy kiedy się nie przygotowało lekcji. Co do wyboru zawodu to wiedziałam, ze z takim charakterem to prawnikiem ani nauczycielem zostać nie mogę. Ale to co sobie wybrałam wcale nie okazało się trafione. Uczyłam się pilnie, wyniki miałam dobre, zdanych poślizgów, nie paliłam, nie piłam, nie chodziłam na dyskoteki (jestem brzydka i nie potrafię tańczyć więc i tak zawsze podpierałam ścianę)… Ale niestety, okazuje się, ze mam zły wpływ na ludzi… Czuja się nieusatysfakcjonowani i często nawet zdenerwowani po rozmowie ze mną. Oczywiście nie muszę dodawać ze nie wkurzam ich celowo. Jestem uprzejma, chętna do pomocy, szanuje innych i ich przekonania… Niestety, jeśli się nie ma pewności siebie i zdolności ładnego wypowiadania się, to nie wystarczy być miłym… Oczywiście muszę zmienić zajęcie… Tylko na co? Bez komunikatywności, zdolności przywódczych, organizacyjnych, umiejętności nawiązywania kontaktów i robienia prezentacji co ja mogę robić? Cos bardzo prostego, jak kasjerka w supermarkecie albo sprzątaczka, ale nawet i tam chcą doświadczenia… w kryzysie bez doświadczenia nie ma pracy… Moje pytanie jest: dlaczego musze żyć? Nie ma jakiegoś legalnego sposobu żeby ta farsę skończyć? Nikt mnie nie pytał o zgodę sprowadzając mnie na ten świat i ja ZGODY NA TO NIE WYRAŻAM!!!! Nie chce tu dłużej być! Żyję 38 lat i jak dotąd to była mordęga, statystycznie mogę pożyć jeszcze 40, ale ja tego nie wytrzymam! Jestem 100% nieudacznikiem, nie potrafię śpiewać, tańczyć, malować, nie potrafię ładnie się ubrać ani dobrać mebli w mieszkaniu, mam problemy z prowadzeniem samochodu, nie potrafię bawić ludzi, opowiadać dowcipów, ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat (mimo ze dużo czytam). Oczywiście, żeby nie było wątpliwości jestem tez mała, brzydka i gruba. Myślę ze moja egzystencja jest tragicznym nieporozumieniem. Przeszkadzam tylko ludziom, zużywam tylko tlen i substancje odżywcze i zanieczyszczam środowisko. Tylko mi nie mówcie, ze życie jest piękne i cenne. Moje NIE JEST. Niech to się już wreszcie skonczy! Gośka J. Urząd Wojewódzki/Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kr... Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala Sssss: Właściwie to od początku coś było ze mną nie tak tylko wtedy myślałam że to dlatego, że jestem mała, dorośli tak nie mają i jak dorosnę to będę taka jak inni… z zazdrością patrzyłam ja moi rówieśnicy się bawią a ja zawsze stałam z boku bo nie potrafiłam nic fajnego powiedzieć, ani w ogóle nic powiedzieć i nikt mnie za bardzo nie chciał w swoim towarzystwie no bo po co komu taki milczący krasnal (zawsze miałam niedobór wzrostu). Ale z niczego nie wyrosłam. W każdej nowej szkole miałam problem z nawiązaniem kontaktów i zwykle zostawałam outsiderem. Nic dziwnego – zawsze tylko milcza lam i potrafiłam śmiać się, kiedy inni powiedzieli cos fajnego, sama nic nie potrafiłam z siebie wydusić… Nie potrafiłam, nie to ze miałam tysiące fajnych pomysłów ale się wstydziłam, po prostu miałam pustkę w głowie, jak wtedy kiedy się nie przygotowało lekcji. Co do wyboru zawodu to wiedziałam, ze z takim charakterem to prawnikiem ani nauczycielem zostać nie mogę. Ale to co sobie wybrałam wcale nie okazało się trafione. Uczyłam się pilnie, wyniki miałam dobre, zdanych poślizgów, nie paliłam, nie piłam, nie chodziłam na dyskoteki (jestem brzydka i nie potrafię tańczyć więc i tak zawsze podpierałam ścianę)… Ale niestety, okazuje się, ze mam zły wpływ na ludzi… Czuja się nieusatysfakcjonowani i często nawet zdenerwowani po rozmowie ze mną. Oczywiście nie muszę dodawać ze nie wkurzam ich celowo. Jestem uprzejma, chętna do pomocy, szanuje innych i ich przekonania… Niestety, jeśli się nie ma pewności siebie i zdolności ładnego wypowiadania się, to nie wystarczy być miłym… Oczywiście muszę zmienić zajęcie… Tylko na co? Bez komunikatywności, zdolności przywódczych, organizacyjnych, umiejętności nawiązywania kontaktów i robienia prezentacji co ja mogę robić? Cos bardzo prostego, jak kasjerka w supermarkecie albo sprzątaczka, ale nawet i tam chcą doświadczenia… w kryzysie bez doświadczenia nie ma pracy… Moje pytanie jest: dlaczego musze żyć? Nie ma jakiegoś legalnego sposobu żeby ta farsę skończyć? Nikt mnie nie pytał o zgodę sprowadzając mnie na ten świat i ja ZGODY NA TO NIE WYRAŻAM!!!! Nie chce tu dłużej być! Żyję 38 lat i jak dotąd to była mordęga, statystycznie mogę pożyć jeszcze 40, ale ja tego nie wytrzymam! Jestem 100% nieudacznikiem, nie potrafię śpiewać, tańczyć, malować, nie potrafię ładnie się ubrać ani dobrać mebli w mieszkaniu, mam problemy z prowadzeniem samochodu, nie potrafię bawić ludzi, opowiadać dowcipów, ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat (mimo ze dużo czytam). Oczywiście, żeby nie było wątpliwości jestem tez mała, brzydka i gruba. Myślę ze moja egzystencja jest tragicznym nieporozumieniem. Przeszkadzam tylko ludziom, zużywam tylko tlen i substancje odżywcze i zanieczyszczam środowisko. Tylko mi nie mówcie, ze życie jest piękne i cenne. Moje NIE JEST. Niech to się już wreszcie skonczy! Czy próbowałaś kiedyś rozmowy z terapeutą? Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala Sssss: Tylko mi nie mówcie, ze życie jest piękne i cenne. Moje NIE JEST. Niech to się już wreszcie skonczy!NIe mam zamiaru. Ala, obudziłaś się w niedzielny poranek (jeśli w ogóle w nocy spałaś) i od razu opisałaś swoje życie tak, jak je widzisz. JAKO PASMO PORAŻEK i POMYŁEK, jedno za drugą. Nie chcesz współczucia. I tu masz rację!! Mimo, że piszesz, że twoje życie nie ma sensu, to według Ciebie, jak my na tym forum możemy Ci pomóc. Jeśli nie chcesz, abyśmy się nad tobą użalali (sama to dobrze robisz) i nie chcesz, abyśmy ci pokazywali, że życie jest piękne, to czego oczekujesz? Zgadzam się, że twoje życie do tej pory jest pasmem porażek. No więc, jakie wnioski z tego wyciagasz? pozdrawiam, Agata RV Grzegorz C. ACCESS DETEKTYWISTYCZNE BIURO ŚLEDCZE - Twój Prywatny Det... Temat: Moje zycie nie ma sensu Hmmm....wtrace sie.... Dlaczego jestes na NIE dlaczego nie dostrzegasz swoich zalet. Zacznij moze spisywac na kartce papieru co Cie cieszy, co odpreza, w czym jestes lepsza od innych, bo kazdy z nad ma to cos innego co nas od innych odroznia i powoduje nasze samozadowolenie. Piszesz ze nie palilas, nie pilas, nie tanczylas...przepraszam czy to oznacza ze jestes gorsza? Mylisz sie.... Wyjedz sobie gdzies w glusze...tylko natura i Ty...zacznij odkrywac siebie. Czy masz jakiegos zwierzaka w domu? Np. psa ktory jest bezinteresownym przyjacielem... ktory wyciagnie Cie na spacer niezaleznir od aury...ktory powita serdecznie jak wrocisz do domu? Nie mysl o sobie jak o ZOMBI.... Jesli myslisz negatywnie sugeruje hospicium i moze wolontatiat. Docen swoje zycie...porozmawiaj z ludzmi ktorzy nie maja szansy na uzdrowne i ciesza sie kazda chwila. To wzmacnia i daje inna perspektywe na doczesnosc. To daje sile... Spobuj odnalesc w sobie jakas pasje...to co lubisz a moze jeszcze tego nie robilas.... konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Nie. Chyba po prostu nie wierze ze moga mi pomoc. Terapeuta nie moze zmienic osobowosci. Nie chce, zeby uczyli mnie 'nie przejmowac sie' czy polepszali mi nastroj tabletkami. Jest zle i to jest fakt. Ja jestem wymagajaca ale wymagam przede wszystkim od siebie. konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala Sssss: Nie. Chyba po prostu nie wierze ze moga mi pomoc. Terapeuta nie moze zmienic osobowosci. Nie chce, zeby uczyli mnie 'nie przejmowac sie' czy polepszali mi nastroj tabletkami. Jest zle i to jest fakt. Ja jestem wymagajaca ale wymagam przede wszystkim od jest źle- rozumiem Twoje odczucia. A czy jest coś, co przychodzi Ci do głowy, że Twoje życie nabrałoby sensu? czy jest coś takiego? Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala Sssss: Nie. Chyba po prostu nie wierze ze moga mi pomoc. Terapeuta nie moze zmienic osobowosci. Nie chce, zeby uczyli mnie 'nie przejmowac sie' czy polepszali mi nastroj tabletkami. Jest zle i to jest fakt. Ja jestem wymagajaca ale wymagam przede wszystkim od siebie. a po co się zmieniać na siłę? od razu w przebojową kobietę, która ma cały świat u stóp? może metoda małych kroczków? wybierz sobie coś nad czym chcesz popracować i zmienić w sobie. nie musisz od jutra robić rewolucji w życiu. zacznij powoli, ale systematycznie. ja też nie lubię u siebie wielu rzeczy, też jestem nieśmiała i nie umiem tańczyć i też podpierałam ściany na szkolnych dyskotekach:P ale ja to akceptuję i umiem z tym żyć, nie traktuję tego jako wady ani zalety - wykorzystuję to na swój sposób. głowa do góry, każdy ma czasem zły dzień, kiedy nie widzi w sobie nic pozytywnego :) konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala, obudziłaś się w niedzielny poranek (jeśli w ogóle w nocy spałaś) i od razu opisałaś swoje życie tak, jak je widzisz. JAKO PASMO PORAŻEK i POMYŁEK, jedno za drugą. Spałam. Na stres i 'doła' reaguje zwykle brakiem apetytu i wzmożoną sennością. Niedzielny poranek to przypadek. Cały czas o tym myślę i przeszukuje Internet, chyba szukając ‘rozgrzeszenia’ dla samobójstwa. Wpisuję w Google ‘moje Zycie nie m sensu’, ‘czy mam prawo skończyć ze sobą’ itp. Tym razem trafilam na Wasze forum. Zapytasz, czemu poszukuje usprawiedliwienia dla samobójstwa zamiast to po prostu zrobić, ze gdybym naprawdę chciała, to bym nie pytała? Chyba, jak każdy trochę się boje, zwłaszcza ze otrzymałam surowe, radykalne katolickie wychowanie (sama radykalnym katolikiem nie jestem). W końcu nikt nie jest w stanie dać stuprocentowo pewnej odpowiedzi co jest a czego nie ma po nie chcesz, abyśmy się nad tobą użalali (sama to dobrze robisz) i nie chcesz, abyśmy ci pokazywali, że życie jest piękne, to czego oczekujesz?Zgadzam się, że twoje życie do tej pory jest pasmem porażek. No więc, jakie wnioski z tego wyciagasz? Obrałam złą drogę. Powinnam była znaleźć prace w jakimś laboratorium, może jakieś studia na politechnice. I pracować gdzieś, gdzie moja ekspozycja na obcych (w sensie oczywiście nieznajomych a nie kosmitów) byłaby minimalna. Tylko ze to już jest strasznie trudne do naprawienia. Mam prawie 40 lat, znowu mam iść na studia? Musiałabym na zaoczne, bo z czegoś musze żyć. Poza tym maturę zdawałam 20 lat temu, nie oszukujmy się, niewiele już z materiału z liceum pamiętam. W ogóle zaakceptowaliby moja ‘stara’ maturę? Zresztą zdawałam biologie, na techniczne studia nie wystarczy. A jakby się udało to co? Szukać pracy za 1000 zl, będąc pod 50-tke? Wiadomo jak jest sytuacja absolwentów na rynku pracy. Nie, to już więcej sensu ma szukać czego co mogę robić z wykształceniem które już mam. Tylko to znowu nie takie proste, bo wszyscy oczekują zdolności interpersonalnych, przywódczych, menadżerskich.. A wszystko byłoby takie proste jakbym nie była takim nieudacznikiem… konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Dlaczego jestes na NIE dlaczego nie dostrzegasz swoich zalet. Zacznij moze spisywac na kartce papieru co Cie cieszy, co odpreza, w czym jestes lepsza od innych, bo kazdy z nad ma to cos innego co nas od innych odroznia i powoduje nasze samozadowolenie. Chyba nie mam żadnych szczególnych zalet. Jestem punktualna, uczciwa, staranna ale to nie zalety, każdy, kto ma odrobinę przyzwoitości potrafi to robić. Piszesz ze nie palilas, nie pilas, nie tanczylas...przepraszam czy to oznacza ze jestes gorsza? Mylisz sie.... Nie, to nie tak, to miało zabrzmieć jak: byłam taka grzeczną dziewczynką i co mi z tego przyszło? Teraz, z perspektywy czasu widzę, ze trzeba było czasem załapać parę trój i wylądować u dyrektora na dywaniku za wagary czy palenie na dużej przerwie… Niczego by to nie zmieniło, jeśli już, to na lepsze (dogadywałabym się lepiej z rówieśnikami może) Czy masz jakiegos zwierzaka w domu? Np. psa ktory jest bezinteresownym przyjacielem... ktory wyciagnie Cie na spacer niezaleznir od aury...ktory powita serdecznie jak wrocisz do domu? Nie moge, mieszkam w wynajetym pokoju, landlady by sie nie zgodzila...Nie mysl o sobie jak o ZOMBI.... Jesli myslisz negatywnie sugeruje hospicium i moze wolontatiat. Docen swoje zycie...porozmawiaj z ludzmi ktorzy nie maja szansy na uzdrowne i ciesza sie kazda chwila. To Ci się akurat nie udało… pracuje na onkologii i to od pacjentów właśnie ten negatywny feedback… konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu a po co się zmieniać na siłę? od razu w przebojową kobietę, która ma cały świat u stóp? może metoda małych kroczków? wybierz sobie coś nad czym chcesz popracować i zmienić w sobie. nie musisz od jutra robić rewolucji w życiu. zacznij powoli, ale systematycznie. ja też nie lubię u siebie wielu rzeczy, też jestem nieśmiała i nie umiem tańczyć i też podpierałam ściany na szkolnych dyskotekach:P ale ja to akceptuję i umiem z tym żyć, nie traktuję tego jako wady ani zalety - wykorzystuję to na swój sposób. Już dawno przebolałam dyskoteki, zresztą po prostu w pewnym momencie przestalam na nie chodzić i wcale nie było mi żal… Problem polega na czymś innym… Osoby, które potrafią się bawić (niekoniecznie nawet tańczyć) potrafią tez łatwiej nawiązywać kontakt i wszystko idzie im łatwiej, są bardziej efektywne i lepiej wykonują swoja pracę głowa do góry, każdy ma czasem zły dzień, kiedy nie widzi w sobie nic pozytywnego :) Tylko mi sie cos za czesto zdarza... Grzegorz C. ACCESS DETEKTYWISTYCZNE BIURO ŚLEDCZE - Twój Prywatny Det... Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala S... więc nie pierd.... poważnie. Łeb w górę. Pomagasz ludziom którzy są u kresu..... Rozmawiasz z nimi.... Oni mają wielka nadzieję, czyż nie? Znam to, mój kolega w sile wieku zachorował - wyrok śmierci - białaczka..... Nie pił, nie palił, sportowiec pełną piersią, pasjonat żeglarstwa.... Wyrok śmierci dla niego. Odwiedziliśmy go na onkologii.... Strzep Kolegi jakiego znaliśmy, ogolony na łyso, oczy bez błysku - załamka.... odwiedziny przez szybę i rozmowa przez słuchawkę.... Jak w Alcatraz.... Opowiadał, że spali w kilka osób w sali i kiedy się budził jedna z osób z która jeszcze wczoraj wieczorem rozmawiał, odchodziła.... Hmm.... to jest tragedia.... jednak zmienił myślenie, zaczął myśleć pozytywnie... Wiesz, pozmienialo się.... zrobiliśmy dla niego zbiorkę krwi... poszło z górki... przetoczenie krwi... zmiany na pozytywne.... Dostał drugą szansę od życia.... Potem, już po wyjściu ze szpitala z doskonałymi wynikami, z nim rozmawiałem.... Wiesz co.... taki człowiek to BOMBA POZYTYWNEJ ENERGII!! Zmienił podejście do życia. Kocha życie... Zwolnił w życiu.. nie ma już pędu za kasą... za fałszywymi przyjaciółmi.... Docenia każdy dzień, spełnia swoje marzenia i zachcianki. Życie jest przecież takie krótkie..... Zatem Alu... ludzie chorzy na nowotwór potrafią być o wiele bardziej optymistyczni i pełni chęci do życia niż MY którzy nie znamy śmiertelnej choroby. Zarażą Cię zapewnie wielkim optymizmem..... to nie tylko ludzie przygnieceni chorobą i swoim losem.... Czy miałaś może w ręce ostatnią (genialną w/g mnie) książkę Jerzego Stuhra "Tak sobie myślę" ? Hmm.....to jest pięknie napisana książka przez (wg mnie) genialnego Aktora i Człowieka. Weź ją do ręki i zacznij czytać.... odpłyń z autorem. Zastanów się i .... zadaj pytanie.... czy warto tak się dołować kiedy jestem zdrowa i nic mi nie dolega??!! Zacznij cieszyć się życiem.... bo .... warto.... i ... pieprz przeciwności losu.... Ciesz się tym co masz i tym co mieć możesz jeszcze.... 40stka to nie kres życia.... Po 40-stce życie się dopiero zaczyna... więc dokop mu w doopę i nos w górę!! ;)))) Czy jesteś podobna do Quasimodo??!! Chyba nie, zatem..... nie myśl aż tak bardzo katastroficznie!!Grzegorz C. edytował(a) ten post dnia o godzinie 17:08 konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Właściwie to od początku coś było ze mną nie tak tylko wtedy myślałam że to dlatego, że jestem mała, dorośli tak nie mają i jak dorosnę to będę taka jak inni… z zazdrością patrzyłam ja moi rówieśnicy się bawią a ja zawsze stałam z boku bo nie potrafiłam nic fajnego powiedzieć, ani w ogóle nic powiedzieć i nikt mnie za bardzo nie chciał w swoim towarzystwie no bo po co komu taki milczący krasnal (zawsze miałam niedobór wzrostu). Ale z niczego nie wyrosłam. W każdej nowej szkole miałam problem z nawiązaniem kontaktów i zwykle zostawałam outsiderem. Nic dziwnego – zawsze tylko milcza lam i potrafiłam śmiać się, kiedy inni powiedzieli cos fajnego, sama nic nie potrafiłam z siebie wydusić… Nie potrafiłam, nie to ze miałam tysiące fajnych pomysłów ale się wstydziłam, po prostu miałam pustkę w głowie, jak wtedy kiedy się nie przygotowało lekcji. Co do wyboru zawodu to wiedziałam, ze z takim charakterem to prawnikiem ani nauczycielem zostać nie mogę. Ale to co sobie wybrałam wcale nie okazało się trafione. Uczyłam się pilnie, wyniki miałam dobre, zdanych poślizgów, nie paliłam, nie piłam, nie chodziłam na dyskoteki (jestem brzydka i nie potrafię tańczyć więc i tak zawsze podpierałam ścianę)… Ale niestety, okazuje się, ze mam zły wpływ na ludzi… Czuja się nieusatysfakcjonowani i często nawet zdenerwowani po rozmowie ze mną. Oczywiście nie muszę dodawać ze nie wkurzam ich celowo. Jestem uprzejma, chętna do pomocy, szanuje innych i ich przekonania… Niestety, jeśli się nie ma pewności siebie i zdolności ładnego wypowiadania się, to nie wystarczy być miłym… Oczywiście muszę zmienić zajęcie… Tylko na co? Bez komunikatywności, zdolności przywódczych, organizacyjnych, umiejętności nawiązywania kontaktów i robienia prezentacji co ja mogę robić? Cos bardzo prostego, jak kasjerka w supermarkecie albo sprzątaczka, ale nawet i tam chcą doświadczenia… w kryzysie bez doświadczenia nie ma pracy… Moje pytanie jest: dlaczego musze żyć? Nie ma jakiegoś legalnego sposobu żeby ta farsę skończyć? Nikt mnie nie pytał o zgodę sprowadzając mnie na ten świat i ja ZGODY NA TO NIE WYRAŻAM!!!! Nie chce tu dłużej być! Żyję 38 lat i jak dotąd to była mordęga, statystycznie mogę pożyć jeszcze 40, ale ja tego nie wytrzymam! Jestem 100% nieudacznikiem, nie potrafię śpiewać, tańczyć, malować, nie potrafię ładnie się ubrać ani dobrać mebli w mieszkaniu, mam problemy z prowadzeniem samochodu, nie potrafię bawić ludzi, opowiadać dowcipów, ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat (mimo ze dużo czytam). Oczywiście, żeby nie było wątpliwości jestem tez mała, brzydka i gruba. Myślę ze moja egzystencja jest tragicznym nieporozumieniem. Przeszkadzam tylko ludziom, zużywam tylko tlen i substancje odżywcze i zanieczyszczam środowisko. Tylko mi nie mówcie, ze życie jest piękne i cenne. Moje NIE JEST. Niech to się już wreszcie skonczy! Ja zazdroszczę Ci kariery lekarza onkologa za granicą: wiedzy medycznej, forsy... "Jestem 100% nieudacznikiem, nie potrafię śpiewać, tańczyć, malować, nie potrafię ładnie się ubrać ani dobrać mebli w mieszkaniu, mam problemy z prowadzeniem samochodu, nie potrafię bawić ludzi, opowiadać dowcipów, ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat (mimo ze dużo czytam). Oczywiście, żeby nie było wątpliwości jestem tez mała, brzydka i gruba." No i co z tego, ja też taka jestem i się nie przejmuję:-DDDDDDDDDDDD Poza tym jako onkolog znasz się na onkologii, więc nie mów: "ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat". Jakiś pożytek z Ciebie jest, wymagasz od siebie za dużo: "Przeszkadzam tylko ludziom, zużywam tylko tlen i substancje odżywcze i zanieczyszczam środowisko.". Kto na tym świecie nie jest mały, brzydki i gruby????? Ale ludzie mają też inne zalety i nie myślą za dużo o sobie. Przydałby się facet, a potem dzieci. Spróbuj się z kimś umówić, załóż konto na portalu randkowym: nie będziesz wtedy skupiać się tylko na sobie:-))))) konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala S:a czy na moje pytania mogłabyś odpowiedzieć? konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Czy mogę prosić wszystkich o poprawne cytowanie? używa się przycisku cytuj w prawym dolnym rogu konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ja zazdroszczę Ci kariery lekarza onkologa za granicą: wiedzy medycznej, forsy... Nie, nie, masz kompletnie zle wyobrazenie o mojej pracy tutaj... rzeczywiscie, konsultanci zrabiaja jakies niewyobrazalne dla mnie sumy ale mnie daleko do konsultanta... ja zarabiam tyle co tutejszy stazysta, oczywiscie na polskie warunki to bylaby kupa forsy, ale tutaj, jak chce cos zaoszczedzic (mam kredyt we frankach w polsce, wziety jakies 3 tyg przed poczatkiem kryzysu, a jakze!) to musze mieszkac w pokoiku, w domu ktory dziele z dwiema innymi osobami... No i co z tego, ja też taka jestem i się nie przejmuję:-DDDDDDDDDDDD Poza tym jako onkolog znasz się na onkologii, więc nie mów: "ani powiedzieć nic mądrego na żaden temat". Jakiś pożytek z Ciebie jest, wymagasz od siebie za dużo wymagam, a czy to zle? ale to w koncu od pacjentow zbieram ten negatywny feedback wiec to ne jest tak ze cos sobie wymyslam... a o onkologii nie moge przeciez rozmawiac na grillu... no chyba ze bylby to grill wylacznie z onkologami Kto na tym świecie nie jest mały, brzydki i gruby????? Ale ludzie mają też inne zalety i nie myślą za dużo o sobie. Przydałby się facet, a potem dzieci. Spróbuj się z kimś umówić, załóż konto na portalu randkowym: nie będziesz wtedy skupiać się tylko na sobie:-))))) Nie skupiam sie na sobie, w kazdym sensie nie na urodzie. To tylko dodatek, dodatkowy gwozdz do trumny. Mysle, ze gdybym byl ladna i wysoka to dodaloby mi troche pewnosci siebie i moglabym troche nadrobic, a tak to jestem taka zwykla mysza... Wiesz, czasem nawet sa reportaze o tym, ze ladnym latwiej na swiecie... takie 'ukryte kamery' jak to ladna dziewczyna moze naciagnac faceta zeby kupil jej ciastko czy piwo, brzydkiej nigdy by sie to nie udalo.. nie chodzi mi o ciastko czy piwo, ale mysle ze ladnej by tak nie objezdzali jak mnie, taki troche atawizm pewnie Z tymi portalami randkowymi to jest tak ze kazdy patrzy przede wszystkim na zdjecie, a gdybym ja zamiescila zdjecie to kazdy by od razu uciekl... na zdjeciach wychodze jeszcze gorzej niz w rzeczywistosci... dlatego nie zamieszcze tu zadnego ale moge Ci jakies wyslac jesli bedziesz sie upierac ze nie wierzysz ;) konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Czy mogę prosić wszystkich o poprawne cytowanie? używa się przycisku cytuj w prawym dolnym rogu Mniej wiecej mi to wychodzi, na poczatku odpowiedzialam Ci prosto z maila, dlatego nie wyszlo konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala S: Czy mogę prosić wszystkich o poprawne cytowanie? używa się przycisku cytuj w prawym dolnym rogu Mniej wiecej mi to wychodzi, na poczatku odpowiedzialam Ci prosto z maila, dlatego nie wyszloa, sorki, nie zauważyłam, że odpowiedziałaś. Ok, mi chodziło o to, czy jest cokolwiek TERAZ co mogłoby spowodować, żebyś miała poczucie sensu życia? rozumiem, że gdybyś kiedyś, w przeszłości, wybrała inne życie itd ale czy TERAZ jest coś co by mogło sprawić byś poczuła sens życia? konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu a czy na moje pytania mogłabyś odpowiedzieć? Czy mi przychodzi cos do glowy? Oczywiscie, rozne opcje. Po pierwsze to jakos usunac moj defekt i nie byc taka niemota w kontaktach miedzyludzkich, naprawic to wszystko co mi tak przeszkadza, czyli nieumiejetnosc zrecznego wypowiadania sie w roznych sytuacjach, szczegolnie trudnych czyli kiedy jestem zdenerwowana, kiedy jestem wsrod zupelnie obcych, kiedy mam do czynienia z kims roszczeniowym, niezadowolonym, wymagajacym, nieumiejetnosc powiedzenia czegos dowcipnego w towarzystwie, szczegolnie takim nie za dobrze znanym, brak kreatywnosci i zdolnosci przywodcznych Po drugie, jesli po pierwsze jest niewykonalne (a wydaje mi sie ze jest niewykonalne), znalezc prace ktora zapewni mi bezpieczne zycie w sensie ze nie bede musiala martwic sie czy mi wystarczy do pierwszego, wystarczy mi na realizowanie moich pasji i odlozenie czegos na starosc... Mam nawet na oku pewne stanowisko, ale poki co nie odpowiedaja na moje CV albo, jesli juz, nie chce mnie bo wlasnie jestem za malo kreatywna albo nie chce bez podania przyczyn (wiec nie wiem co mam naprawic) Po trzecie, moglabym ewentualnie wygrac na loterii. Moglabym wtedy dac sobie wiecej czasu na znalezienie pracy i nie martwic sie z czego zaplace czynsz jak bede kilka miesiecy bezrobotna, no i moglabym rowniez wykonywac jakies zupelnie proste, malo platne czy nawet dorywcze prace bez strachu ze jak mnie zab zaboli to bede musiala dac go wyrwac bo nie bedzie mnie stac na leczenie... Z cala reszta sobie poradzilam. Nie przejmuje sie za bardzo swoim wygladem. Nie lubie go, ale sie nie przejmuje. Staram sie byc czysta i zeby mi gile nie wisialy z nosa, ale pogodzilam sie z tym, ze jestem mysza... Nie cierpie tez jakos z powodu braku przyjaciol. Mam paru, jeszcze z liceum w Polsce, ale tu w Anglii siedze praktycznie zawsze sama, tak juz 4 rok. Czytam sobie ksiazki, ucze sie niemieckiego, planuje swoje podroze... konto usunięte Temat: Moje zycie nie ma sensu Ala S: Z cala reszta sobie poradzilam. Nie przejmuje sie za bardzo swoim wygladem. Nie lubie go, ale sie nie przejmuje. Staram sie byc czysta i zeby mi gile nie wisialy z nosa, ale pogodzilam sie z tym, ze jestem mysza... Nie cierpie tez jakos z powodu braku przyjaciol. Mam paru, jeszcze z liceum w Polsce, ale tu w Anglii siedze praktycznie zawsze sama, tak juz 4 rok. Czytam sobie ksiazki, ucze sie niemieckiego, planuje swoje podroze... i tak trzymać! olać to wszystko:-) Elżbieta S. psycholog, psychoterapeuta poznawczo-behawioral ny Wrocław Temat: Moje zycie nie ma sensu Alu przede wszystkim rozważ wizytę u psychoterapeuty. Z tego co piszesz wynika, że bardzo cierpisz i chciałabyś coś zmienić w swoim życiu (masz zatem motywację, a to pierwszy krok w terapii :-) ). Z Twojej perspektywy może Ci się wydawać, że sprawa wygląda "beznadziejnie", ale z perspektywy osób, które znają się na temacie (ogólnie mówiąc problemach w kontaktach międzyludzkich) problem można rozwiązać. Oczywiście jest to kwestia bardzo indywidualna, ale nie jesteś jedyną osobą, która odczuwa dyskomfort w tego typu sytuacjach, o których piszesz. Zatem bardzo zachęcam Cię do tego, byś poszukała kontaktu do psychoterapeuty, w razie trudności chętnie pomożemy w poszukiwaniach (takiego, który byłby blisko miejsca Twojego zamieszkania).

Moje życie jest bez sensu, moja praca jest bez sensu, wszystko jest bez sensu. Ile razy mamy takie myśli? Mówimy tak, nie myśląc o swoim życiu w kategoriach osobistego sprawstwa. To my nadajemy sens temu, co robimy. Sens nie bierze się sam z siebie. Ludzie mają różne prace i w różnym stopniu przyczyniają się do ogólnego dobra.

#1 Musze to wyrzucic z siebie wiec pisze na forum. Uwazam ze moje zycie jest bez sensu poniewaz dostrzegam w nim tylko same wady i zadnych pozytywow. Mieszkam na kompletnym za:cenzura:u gdzie nie ma dokąd wyjść ani do kogo i przez to cale dnie siedze w domu przewaznie siedzac na komputerze badz ogladajac telewizje. Nie mam zadbych kolegow, znajomych(o czym pisalem juz w innym temacie), nie umiem nawiazywac kontaktu z ludzmi. W szkole jestem traktowany jak powietrze, ignorowany. Jestem brzydki, malomowny, niesmialy, przez to zadna dziewczyna nie zwraca na mnie ma zadnego celu w zyciu. Czesto chodze zamyslony, niewiem co mam ze soba zrobic. Przeraza mnie to ze jesli tak dalej bedzie to boje sobie wyobrazic jak moje zycie bedzie wygladalo w przyszlosci. Prosze tylko nie piszcie zebym znalazl sobie jakic cel w zyciu bo juz probowalem i nie wychodzilo a jesli juz jakis znalazlem to byl trudny do zrealizowania. Co mam robic?Prosze o pomocne rady. #2 Musisz przestać myśleć o sobie jak o tym najgorszym, odrzucaj od siebie myśli o swoich wadach - zacznij doceniać zalety (każdy je ma nawet gdy na pierwszy rzut oka ich w sobie nie zauważamy). Spróbuj otworzyć się na ludzi, jak najwięcej rozmawiać, przebywać w miejscach gdzie można kogoś poznać. Nie ma sensu zamykać się w czterech ścianach i narzekać na swój los bo to nic nie da a może tylko pogorszyć sytuację. Mówisz, że boisz się, że Twoje życie będzie tak wyglądało w przyszłości? To jakie będzie zależy tylko od Ciebie i od tego jak nim pokierujesz. Weź się w garść i zacznij myśleć pozytywnie. Życie wbrew pozorom jest piękne, trzeba tylko nauczyć się je doceniać i starać się cieszyć każdym dniem #3 Życie ma sens bo gdyby sensu nie było to by ludzie nie istnieli. Każdy człowiek ma pewną rolę do odegrania mniej lub bardziej ważną. Sęk w tym że człowiek jest często egocentryczny i myśli o sobie i widzi to tak w ponurych barwach że przerzuca się to na uczucia. Stąd też bierze się taka beznadziejność, poczucie że jest się niepotrzebny, odrzucony. Łatwo jest temu zaradzić ale to trzeba chcieć naprawić, pokazać innym że żyje się na tym świecie że nie jest się takim beznadziejnym. Każdy ma jakieś zainteresowania lub pasje i dobrze jest się nimi posłużyć, wykorzystać to co się już potrafi i umie. Trzeba nauczyć się żyć sam ze sobą i spędzać każdy czas bo jeśli nie chcemy wyjść do ludzi to oni nie przyjdą do nas. O uśmiech wiadomo bardzo trudno ale z doświadczenia wiem że nawet samotny potrafi się uśmiechnąć, z czegoś ucieszyć. Brzmi głupio ale takie są realia samotników #4 Musisz przestać myśleć o sobie jak o tym najgorszym, odrzucaj od siebie myśli o swoich wadach - zacznij doceniać zalety (każdy je ma nawet gdy na pierwszy rzut oka ich w sobie nie zauważamy). Spróbuj otworzyć się na ludzi, jak najwięcej rozmawiać, przebywać w miejscach gdzie można kogoś poznać. Nie ma sensu zamykać się w czterech ścianach i narzekać na swój los bo to nic nie da a może tylko pogorszyć sytuację. Mówisz, że boisz się, że Twoje życie będzie tak wyglądało w przyszłości? To jakie będzie zależy tylko od Ciebie i od tego jak nim pokierujesz. Weź się w garść i zacznij myśleć pozytywnie. Życie wbrew pozorom jest piękne, trzeba tylko nauczyć się je doceniać i starać się cieszyć każdym dniem Tyle ze ja nie moge przestac myslec o swoich wadach bo przy kazdej sytuacji wychodza one. Chcialbym przebywac w miejscach gdzie można kogoś poznać ale okolica w ktorej mieszkam uniemozliwia mi to poniewaz do jakiegos miejsca gdzie cos sie dzieje jest daleko a w okolo nikt w moim wieku nie mieszka z kim daloby sie pogadac wyskoczyc. Druga sprawa jest taka ze ja poprostu nie umiem gadac z ludzmi, nie mam zadnych tematow do rozmowy, nie umiem zadawac pytan, moje wypowiedzi ograniczaja sie wylacznie do "aha", "no" i tyle.. jesli juz wogole cos powiem/zapytam sie to ludzie nie traktuja tego powaznie, ignoruja, udaja ze nie slysza albo smieja sie za moimi plecami poniewaz moje wypowiedzi sa glupie, plytkie, bez sensu, monotonne, nudne, nie ciekawe. Dlatego wlasciwie wogule sie nie odzywam obawiajac sie ze znowu palne jakas glupote i wyjde na kretyna. #5 Naprawdę nie zauważasz w sobie żadnych zalet? Spróbuj ich poszukać i przede wszystkim w nie uwierzyć a już będzie Ci łatwiej. Z tego co wiem, mieszkasz na wsi - ja tak samo. Kiedyś miałam podobną sytuację, że z niewieloma ludźmi rozmawiałam bo tak jak Ty bałam się odezwać by nie zostać wyśmianą. Jednak powiedziałam 'dość!'. Wzięlam się w garść, zrozumiałam że jestem wartościową osobą i tak naprawdę mam dużo do powiedzenia, poznałam kilka osób dzięki którym zmieniłam się na lepsze. I od nich się zaczęło, grono znajomych powiększało się z dnia na dzień - właśnie dzięki takim wypadom w miejsca gdzie jest mnóstwo ludzi. Strach przed odezwaniem się minął i dziś jestem całkowicie inną osobą. I z całego serca życzę Ci by z Tobą było tak samo Nie reaguj na śmiechy tępych kretynów bo Twoje wypowiedzi nie są ani głupie ani płytkie i założę się że inteligencją przewyższasz wiele osób które się z Ciebie wyśmiewają. #6 Przestan sie nad soba rozczulac.. to po pierwsze.. nie wiesz jak dziala podswiadomosc? wszytskie negatywne mysli przyciagaja kolejne.. to dziala jak magnes. jesli myslisz o tym ze cos pojdzie nie tak, to tak bedzie. bo podswiadomie odpychasz od siebie wygrana, sukces. z gory zakladajac, ze wszytsko jest taie zle i nie dobre, w koncu to uwierzysz.. jak widze, Ty ten etap masz juz za soba.. mowisz ze nie masz znajomych.. przepraszam, ze to napisze , ale ja tez nie chcialabym sie kolegowac z kims kto ma milion problemow.. nie zabieraj energii innym. tylko im ją dawaj a dostaniesz podwója dawke spowrotem moglabym Ci odpisac cos w stylu " ojjjeeeej, swiat jest piekny, musisz to dostrzec " ale wiem, ze takie gadanie nic nie daje. kopnij sie w tylek i złóż sobie postanowienie, ze zaczniesz w koncu cos zieniac. to nie zycie jest do dupy. tylko swiat. a swiat mozemy przeksztalcac po swojemu tak zeby dla zaczal byc bardziej przyjazny i znosny #7 Zgadzam się z Abnormity w 100%. Nie można tego ująć lepiej. Powiem Ci tak. Jeszcze niedawno sama się nad sobą użalałam. Wszystko mnie dołowało, nawet najmniejsze niepowodzenie. Kilka dni temu zaczęłam się nad tym zastanawiać... I doszłam do wniosku, że dalsze użalanie się nie zmieni mojego życia. I to jest prawda, że ludzie stronią od osób które wszędzie i we wszystkim dostrzegają tylko negatywy. Ludzie mają dość swoich problemów dlatego ciągną do ludzi pełnych pogody ducha. A nie smutasów. Dlatego weź się w garść. Znajdź sobie jakieś zajęcie, może hobby. Ja osobiście zaczęłam ćwiczyć. I powiem Ci, że jak naprawdę porządnie się zmęczę - czuję się świetnie. Nie myślę o pierdołach, nie zamartwiam się bo jestem na to za bardzo zmęczona. To wszystko kwestia nastawienia. Przemyśl to. Pozdrawiam #8 Juz probowalem sie wziasc w garsc i zmienic moje zycie ale zwykle konczylo sie to niepowodzeniem kolejnym zawodem i wracalem do punktu wyjsca. Raz na jakis czas uda mi sie jakis dzien i jestem jakos zauwazany przez innych i nawet udaje sie nikiedy jakas rozmowa z innymi, tyle ze konczy sie to po zakonczeniu lekcji i wszyscy nagle zapominaja o mnie(nie pisza, nie dzwonia, nie zapraszaja nigdzie) i po lekcjach(np w weekendy) umawiaja sie ze soba a ja wtedy przestaje dla nich istniec. Probowalem nie raz sie gdzies wkrecic, wyskoczyc, cos zagadac poza szkola ale bez skutku. Poprostu nie mam zadnego punktu zaczepienia. Najgorzej jest wlasnie w weekendy, dluzsze wolne a najgorzej to w wakacje kiedy to poprostu jest mi tak przykro, czuje w sobie taka niemoc, az mi sie niekiedy plakac chce myslac, patrzac jak inni sie swietnie bawia spedzaja ze soba czas a ja nie moge robic tego z nimi. Dopada mnie wtedy straszna depresja. Uswiadamiam sobie wtedy ze przez to trace cala swoja mlodosc, marnuje cale wakacje i ze tak juz bedzie zawsze. #9 Postaw sobie jakikolwiek cel (np zacznij trenować) i obiecaj sobie że go osiągniesz. Wtedy tak naprawdę będziesz wiedział ile jesteś warty i co możesz osiągnąć #10 tylko jak trenować? bo w poblizu nie mam zadnej silownia w domu nie mam zadnych przyrzadow do cwiczen. #11 6 Weidera, zawsze możesz biegać #12 tylko jak trenować? bo w poblizu nie mam zadnej silownia w domu nie mam zadnych przyrzadow do cwiczen. Od razu widać, że Ci się po prostu nie chce. Szukasz problemu tam gdzie go nie ma. Myślisz, że ja chodzę na siłownię? Ćwiczę w domu i zapewniam Cię, że jedynym narzędziem jakiego naprawdę do tego potrzebujesz jest Twoje ciało. I chęć. #13 Ludzie wolą osoby, które nie użalają się nad sobą. Jakie osoby w Twojej szkole, klasie są "popularne"? Te otwarte, zabawne, które emanują radością. Musisz obudzić w sobie właśnie taką osobę i odszukać bratnią duszę. #14 A co mam zrobic kiedy chce bardzo gdzies wyskoczyc ale nie mam do kogo bo w mojej okolicy nikt nie mieszka a inni mieszkaj daleko ode mnie i ciezko mi do nich dojezdzac. #15 Na początek dobrze by było jakbyś zaczął trenować Nie ma czegoś takiego jak "brzydki" każdy jest ładny w swoim stopniu. Trzeba tylko to docenić. Następnie powinieneś jakoś zacząć w szkole czuć się sobą. Przestań myśleć! - bądź wyluzowany i spokojny. W szkole na początku zacznij jakoś kombinować, próbować coś zrobić, aby pokazać że stać się na coś (Nie mówię żebyś rozwalił całą szkołę) Nieśmiały - Zacznij być śmiały, wystarczy tylko iść i popatrzeć na dziewczynę. Myślisz że jak na nią popatrzysz to ona nic nie czuje, a ty się boisz zapatrzeć? Spojrzenie na dziewczyne wywiera w niej różne zagadki. Spróbuj obciąć się na irokeza, włosy na żel. I powinieneś być sobą, nie dawaj się. Regularnie ćwicz, twoje mięśnie muszą być dobre. Wtedy nikt nie będzie cie traktował jak powietrze. #16 Na początek dobrze by było jakbyś zaczął trenować Nie ma czegoś takiego jak "brzydki" każdy jest ładny w swoim stopniu. Trzeba tylko to docenić. Następnie powinieneś jakoś zacząć w szkole czuć się sobą. Przestań myśleć! - bądź wyluzowany i spokojny. W szkole na początku zacznij jakoś kombinować, próbować coś zrobić, aby pokazać że stać się na coś (Nie mówię żebyś rozwalił całą szkołę) Nieśmiały - Zacznij być śmiały, wystarczy tylko iść i popatrzeć na dziewczynę. Myślisz że jak na nią popatrzysz to ona nic nie czuje, a ty się boisz zapatrzeć? Spojrzenie na dziewczyne wywiera w niej różne zagadki. Spróbuj obciąć się na irokeza, włosy na żel. I powinieneś być sobą, nie dawaj się. Regularnie ćwicz, twoje mięśnie muszą być dobre. Wtedy nikt nie będzie cie traktował jak powietrze. zaczolem cwiczyc(w domu nie w silowni) ale czy to mic cos da, czy poprawi moja sylwetke jakos?bo ja jestem strasznie szczuply i jestem na pograniczu niedowagi. Wprawdze podoba mie sie pewna dziewczyna z ktora o dziwo mam dobry kontakt ale ona nie jest mna zainteresowana. Co robic? #17 Wprawdze podoba mie sie pewna dziewczyna z ktora o dziwo mam dobry kontakt ale ona nie jest mna zainteresowana. Co robic? Ja mam całe życie taką sytuację, ale się tym nie przejmuję, nie pytam "co robić?". Nie staram się na siłę być z kimś kto mi się podoba :] Doceń uroki samotności! Mieszkam w sporym mieście, ale szczerze i tak nie ma gdzie tu wyjść, jeśli się nie ma znajomych. Chodzę sobie na spacery, słucham muzyki, mam tyle rzeczy, które lubię robić sama ze sobą, że brakuje mi dnia (chodzę spać o 3) Tego irokeza i żelu z poprzedniego postu absolutnie nie polecam chyba żebyś tak chciał. Kiedy skończysz obecną szkołę? A tak ogólnie rzecz biorąc to życie być może i nie ma sensu większego, nie trzeba się go doszukiwać bo się można tylko zdołować, bo faktycznie nie każdy jest taką pozytywną osobą czy utalentowaną w czymś. Trzeba mieć świadomość, że jest się dobrym człowiekiem i jednocześnie kombinować, żeby zbudować powoli własne szczęście. Jakieś 2 lata temu poszłam po tabletki na depresję, nie wiem czy to ich zasługa, ale dzisiaj jestem innym człowiekiem może to też zmiana środowiska (od 1,5 roku na studiach, uwolnienie się z domu). #18 a co mam robic kiedy podoba mi sie pewna dziewczyna, ale ona nie wykazuje zadnej inicjatywy w rozmowach i wyglada to tak ze ja zadaje tylko pytania a ona odpowiada tak jakby chciala mnie splawic, a sama nigdy do mie nie zagada/napisze:/ #19 Twoja sytuacja nie jest zbyt ciekawa, a życie trochę jałowe. Jeśli chciałbnyś przeanalizować to co napisałeś na pewno zauważysz, że jest tam co najmniej kilka spraw, którymi można się zająć. Z pewnościa profesjonalista mógłby Ci jakoś pomóc ogarnąć Twoje życie. Możliwe też że masz obniżony nastrój z powodu depresji. Zajżyj tutaj apa: Wydaje mi sie jednak, że przy pomocy samego internetu poukladanie swojego życia będzie trudne jeśli wogóle mozliwe.
Co zrobić gdy twoje życie jest bez sensu 2013-08-04 18:20:22 życie nie ma sensu .. 2010-01-22 16:19:10 Co zrobić aby życie nabrało sensu ? 2013-02-13 19:57:16 Moje Życie Jest Bez Sensu, Nic Nie Jest Tak Jak Ja Chce. Ehh wydaje ci się. Na pewno masz myśli samobójcze, ale ja sądze że to taki wiek dojrzewania.. nie rób sobie krzywdy i innym.. pokochaj życie i żyj optymizmem :). Pozdrawiam :*. 5. 0. hiijustmetyou. odpowiedział (a) 20.12.2012 o 19:02: nie rób tak że co chesz to masz - to będzie nudne, staraj się na to zapracować jakoś.

Strona Główna Usługi Konsultacja Psychologiczna Czy Takie Zabużenia Da Się Wyleczyć? Brak Sensu Życia, Brak Energii. 3 odpowiedzi Dzień dobry. Proszę o pomoc. Mam niskie poczucie wlasnej wartości - czuje sie mało inteligentna, powolna, brzydka, mało kreatywna, niesympatyczna. Nie wiem co chce w życiu robić, nic mi się nie chce, nie umiem się zmusić żeby dokończyć studia, napisać pracę dyplomową, zająć moim hobby, dawać z siebie więcej w pracy - w wiekszości ze strachu przed porażką. Boję się być oceniona. Sabotuję moje wcześniejsze sukcesy. Czuję się przepracowana chociaż robię co raz mniej. Nie wdze sensu w tym co robię. Mam przerost ambicji nie do spelnienia. Nie ciesze sie życiem, nie lubie ludzi, za wyjątkiem paru osób, ale i one mnie irytują, mam co raz gorszy kontakt z rodziną, unikam jej. Żeby się zmusić do nauki jem tabletki z pseudeefedryną, które pogorszaja mi sampoczucie. Cały czas udaję, że wszystko jest pod kontrolą. Z góry dziękuję za odpowiedź, Pozdrawiam Na sposób w jaki przeżywamy siebie i rzeczywistość składa się wiele czynników. Niekiedy splot wydarzeń zewnętrznych z bliższej i dalszej przeszłości, naszego temperamentu i okoliczności, w których żyjemy obecnie sprawia, że wpadamy w błędne koło, z którego trudno się samemu wydobyć. W takich sytuacjach z pomocą przychodzi psychoterapia gdzie psychoterapeuta umiejętnie wspiera poszukiwaniach sposobu przeżywania satysfakcjonującego życia. Konsultacja psychiatryczna może pomóc w rozważeniu czy stan psychiczny wymaga wsparcia farmakologicznego oraz we wspólnym zaplanowaniu dalszego postępowania. Sugeruję wizytę: Na wizytę można umówić się przez serwis klikając w przycisk Umów wizytę. Uzyskaj odpowiedzi dzięki konsultacji online Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu. Pokaż specjalistów Jak to działa? Witam. Rozumiem, że Pani cierpi. Moim zdaniem wskazany jest kontakt z lekarzem psychiatrą. Myślę, że pomocna może być również psychoterapia. Porusza Pani kilka wątków i nie sposób się nimi tutaj zająć. Zapraszam na wizytę. Pozdrawiam serdecznie Sugeruję wizytę: - 150 zł Na wizytę można umówić się przez serwis klikając w przycisk Umów wizytę. Długo nie odpowiadałem bo też i byłem nieco zajęty (gabinety, wykłady na kursie psychoterapii, ruchowa rehabilitacja własna itd). Trudno pomóc pisząc jedynie odpowiedzi na pytanie. Mogę domyślać się jeno, że opisane trudności, trwające chyba dość długo, nie ustąpią szybko samoistnie. Najlepiej byłoby, po pierwsze: przestać przyjmować pseudoefedrynę jak i inne tego rodzaju "akscytanty" po drugie: jak najszybciej znaleźć psychoterapeutę(tkę) który(a) po zbadaniu podejmie decyzję o dalszym postępowaniu. Opis sugeruje mi, że niezależnie do rozpoznania i ewentualnej farmakoterapii, psychoterapia będzie skuteczną pomocą w uporaniu się z Pani egzystencjalnymi problemami. Czuję straszną pustkę w sobie ale nie zawsze, raz jest dobrze a nagle czuję przytłaczająca pustkę które zmienia mój chumor. Nie czuję się z tym dobrze, jest to strasznie uporczywe, przez to dochodzi smutek ale nic więcej. Nie widzę sensu, są to dziwne wahania.. Jeśli chodzi o życie to mam wielu znajomych… Mam taki problem, bo od kilku miesięcy spotykam się z ciotką (siostrą mojego taty) mam 23 lata a ona 51. W związku z tym mam trzy pytania: możemy chodzić ze sobą? się ujawnić przed najbliższymi? możemy uprawiać seks bez zabezpieczenia? Poszukuję psychoterapeuty, który specjalizuje się w traumach seksualnych i pracuje metodą superwizji. Zależy mi również na odpowiednich kwalifikacjach terapeuty. Jestem po zakończonej psychoterapii, która nie przyniosła oczekiwanych skutków w obszarze traumy spowodowanej molestowaniem w dzieciństwie. Mam nadwagę, ale boję się odchudzania. Przez tą mini-obsesję przytyłam 7kg w ciągu ostatnich 2 lat. Odczuwam przymus zdrowego jedzenia, częstego badania się i wpychania w siebie warzyw, owoców, kaszy i "normalnych posiłków" nawet wtedy, gdy nie czuję się głodna (bo co jeśli mi się tylko wydaje, że nie… Witam. Mam 28 lat i jestem kobietą. Mieszkam z rodzicami i robię doktorat. Moi rodzice bardzo wtrącają się do mojego życia, moja mama nie pozwoli mi się z chłopakiem spotykać - pojechała do niego do domu i powiedziała że ma ze mną zakończyć związek. Mam jedyną przyjaciółkę która jest dla mnie jak siostra… Witam Mam pytanie czy specjalistka która zajmuje się leczeniem osób z anoreksją jest odpowiednią osobą do leczenia ciężkiej depresji połączonej z samookaleczeniami? Dzień dobry. Mój wnuk za karę ma odbierane i niszczone przez Matkę zabawki. Do tego stopnia że praktycznie ma zabawkę średnio kilka dni. Syn jest zdominowany i ustępuje na każdym kroku, ale uważa że jego żona wie co robi. Ja osobiście uważam to za niszczące dla psychiki dziecka, zwłaszcza że problemy… Dzień dobry, Mam 25 lat i od dzieciństwa (mniej-więcej od początku okresu dojrzewania) borykam się z pewnym problemem. Zawsze doświadczałem z jego powodu cierpienia i dyskomfortu, jednak im jestem starszy, tym bardziej czuję, że utrudnia mi on życie. Czuję, że obawiam się ludzi, a dokładniej interakcji… Dzień dobry, jak pokonać paniczny strach przed ciążą? Stosuję tabletki antykoncepcyjne a i tak bardzo boję się wpadki do tego stopnia, że codziennie o tym myślę i się stresuję. Co miesiąc robię testy i czytam fora poświęcone temu tematowi. Bardzo utrudnia mi to normalne funkcjonowanie. Dzień dobry mam 16 lat i odkąd pamiętam bardzo duży problem z osobowością jeżeli w ogóle tak to mogę nazwać. Jestem bardzo niestabilna emocjonalnie mam ciągłe zmiany nastroju, w ciągu jednego dnia potrafię zmienić nastrój niewyobrażalnie wiele razy. Mam skłonność do autoagresji. Nie mam żadnego celu… Nasi lekarze i specjaliści odpowiedzieli na 30 pytań dotyczących: konsultacja psychologiczna Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo. Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle. Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza. Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą. Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza. Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków. Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków. Specjalizacja Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie Twój e-mail Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie. Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych dotyczących stanu zdrowia w celu zadania pytania Profesjonaliście. Dowiedz się więcej. Dlaczego potrzebujemy Twojej zgody? Twoja zgoda jest nam potrzebna, aby zgodnie z prawem przekazać wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o zadanym przez Ciebie pytaniu. Informujemy Cię, że zgoda może zostać w każdej wycofana, jednak nie wpływa to na ważność przetwarzania przez nas Twoich danych osobowych podjętych w momencie, kiedy zgoda była informacje o moim pytaniu trafią do Profesjonalisty? Tak. Udostępnimy wybranemu przez Ciebie Profesjonaliście informacje o Tobie i zadanym przez Ciebie pytaniu. Dzięki temu Profesjonalista może się do niego mam prawa w związku z wyrażeniem zgody? Możesz w każdej chwili cofnąć zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Masz również prawo zaktualizować swoje dane, wnosić o bycie zapomnianym oraz masz prawo do ograniczenia przetwarzania i przenoszenia danych. Masz również prawo wnieść skargę do organu nadzorczego, jeżeli uważasz, że sposób postępowania z Twoimi danymi osobowymi narusza przepisy jest administratorem moich danych osobowych? Administratorem danych osobowych jest ZnanyLekarz sp. z z siedzibą w Warszawie przy ul. Kolejowej 5/7. Po przekazaniu przez nas Twoich danych osobowych wybranemu Profesjonaliście, również on staje się administratorem Twoich danych osobowych. Aby dowiedzieć się więcej o danych osobowych kliknij tutaj Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.

Bez ciebie moje życie nie miało by sensu :3. 1,550 likes. Witam . Strona o wszystkim ♥ ;D Chcesz wiedzieć więcej ? Daj LIKE CEL - 1K Czuję, że moje życie jest bezsensu, że wszystko jest bez sensu. Bardzo często mam myśli samobójcze. Często również zastanawiam się nad sensem istnienia i podobnych tego typu rzeczach. Mam 17 lat, a moi znajomi mówią, że mam podejście do życia jak starsza osoba. Patrzę na świat strasznie pesymistycznie. Żeby odreagować codzienny stres robię bardzo głupie rzeczy. Nie mam marzeń. Co zrobić żeby moje nastawienie się zmieniło? Opisane przez Ciebie objawy są bardzo niepokojące i świadczą nie o Twoim podejściu do życia, a o rozwijającej się depresji. Obecnie coraz więcej młodych osób cierpi z powodu tej choroby. Konieczna jest specjalistyczna pomoc – lekarza i psychologa. Powiedz rodzicom, co się dzieje i poproś, żeby umówili się z Tobą do psychoterapeuty lub zgłoś się do psychologa szkolnego, który pokieruje Cię do miejsc, gdzie otrzymasz pomoc. to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny. p7O4c.
  • 9a6f8c5lsg.pages.dev/28
  • 9a6f8c5lsg.pages.dev/319
  • 9a6f8c5lsg.pages.dev/234
  • 9a6f8c5lsg.pages.dev/362
  • 9a6f8c5lsg.pages.dev/177
  • 9a6f8c5lsg.pages.dev/380
  • 9a6f8c5lsg.pages.dev/239
  • 9a6f8c5lsg.pages.dev/223
  • 9a6f8c5lsg.pages.dev/133
  • moje życie jest bez sensu